W roku 2008 rząd Donalda Tuska ogłosił rozpoczęcie polskiego programu energetyki jądrowej. To projekt niezwykle kosztowny, a jego zasadność jest więcej, niż wątpliwa.
O rezygnacji z planów jego wdrożenia nie słychać również pomimo wybuchu światowego kryzysu ekonomicznego oraz lawinowo wzrastającego deficytu budżetowego. Uzasadnieniem tego projektu ma być m.in. niedoinwestowanie polskiej energetyki oraz konieczność redukcji CO2 zgodnie z wymogami unijnego paktu klimatycznego z 2008 roku. Jednak te uzasadnienia uważamy za fałszywe.
Ogrom kosztów poniesionych na budowę elektrowni atomowej (EA) sprawi, iż niemożliwe będzie ich racjonalne wydawanie na modernizację linii przesyłowych, istniejących już elektrowni konwencjonalnych, a także na budowę elektrowni niekonwencjonalnych (opartych m.in. na podziemnym zgazowaniu węgla) lub opartych na odnawialnych źródłach energii. Energetyka jądrowa to także uzależnienie od licencjodawców technologii, zagranicznych specjalistów, nielicznych producentów paliwa jądrowego, czy w końcu - od odbiorców odpadów nuklearnych.
Rządowy plan rozwoju w Polsce EA to zatem projekt, który ustawi nasz kraj na pozycji „klienta” uzależnionego od imperialnych mocarstw oraz międzynarodowego kapitału. Plan ten będzie dużym krokiem w stronę utraty niezależności energetycznej. Przyczyni się również do dalszego wzrostu cen energii.
W ramach międzynarodowego podziału pracy, do którego doszło w ostatnich dziesięcioleciach, nastąpiło przeniesienie całych gałęzi produkcji z krajów rozwiniętych do należących do tzw. „trzeciego świata”. Dotyczy to przede wszystkim wszelkich, energochłonnych branży przemysłowych oraz tych o dużym obciążeniu ekologicznym. Większość z krajów rozwiniętych (tzw. „pierwszy świat”) przejęło model gospodarki „pasożytniczej”, opierając swe bogactwo na sektorze finansowym, produkcji własności intelektualnej itd.
Ów pakt klimatyczny i wprowadzone przezeń opłaty emisyjne to nic innego, jak tylko kolejny sposób na transfer bogactwa z rąk biednych do bogatych, przy zwiększeniu i tak silnej już presji na obniżanie płac. Pakt klimatyczny nie uwzględnia również tak podstawowych różnic, jak odrębności klimatyczne: różnic pomiędzy ciepłym klimatem oceanicznym (dominującym w większości krajów Europy Zachodniej), a zimnym, kontynentalnym (jaki panuje u nas) i związku z tym - różnego zapotrzebowania na energię cieplną.
Oficjalnie, pierwsza elektrownia atomowa ma ruszyć w Polsce w roku 2020, lecz termin ten jest nie realny nawet dla lobbystów z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Dla porównania: Finlandia to kraj, który szczyci się o wiele większą kulturą technologiczną, a mimo to oddanie do użytku budowanej tu, bardzo podobnej pod względem konstrukcyjnym elektrowni jądrowej w Olkiluoto opóźniło się już o cztery lata, a koszta poniesione na ten cel wzrosły dwukrotnie. Wnioski nasuwają się same. Uruchomienie EA w Polsce nastąpi nie wcześniej niż w roku 2025, przy czym będzie można z niej otrzymać tylko 6% prądu. 90% nadal będzie uzyskiwane z węgla, lecz nakładanie przez Unię Europejską kar za nadmierną emisję CO2 rozpocznie się już od 2013 roku. Uważamy zatem, że swoista presja klimatyczna i ekologiczna jest oparta na fałszywych przesłankach.
Tak więc choćby tylko z tych powodów sprzeciwiamy się pomysłom budowy w Polsce elektrowni atomowej. Deklarujemy też pełne poparcie dla aktywności Inicjatywy AntyNuklearnej (IAN) i wzywamy do czynnego wsparcia jej działań.
Federacja Anarchistyczna
grudzień 2010 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz